Dzieje stacji Chornice są w skali Republiki Czeskiej wyjątkowe. W kraju o bardzo silnej pozycji kolei regionalnej i lokalnej, trzykierunkowy węzeł zniknął bowiem przed ponad trzema laty z mapy połączeń kolejowych całkowicie. W ostatnich miesiącach pociągi wróciły jednak na dwie z trzech prowadzących tam tras.
Pociągi pasażerskie przestały w 2011 r. obsługiwać jednocześnie trzy rozchodzące się z niewielkiej wsi Chornice trasy – do stacji Dzbel w kierunku Prościejowa i Ołomuńca, do Morawskiej Trzebowej i do miasteczka Velké Opatovice. Było to wydarzenie we współczesnych dziejach czeskiej kolei bezprecedensowe. Choć w ostatnich latach zamknięto ruch na kilku innych trasach do niewielkich miejscowości – m.in. do Vidnavy i Jakartovic przy granicy z Polską, czy do stosunkowo dużego Týnu nad Wełtawą w kraju południowoczeskim – to właśnie przerwanie ciągów komunikacyjnych poprzez wstrzymanie ruchu na trzech zbiegających się fragmentach wydawało się najbardziej spektakularne.
Był to bowiem odosobniony przypadek, kiedy cięcia nie objęły ślepo zakończonej lokalnej odnogi. Chornice stały się też bodaj jedynym w skali Republiki węzłem, do którego od żadnej strony nie docierał żaden pociąg pasażerski. Stan ten utrzymał się jednak tylko przez nieco ponad dwa lata. Dość niespodziewanie we wrześniu zeszłego roku Koleje Czeskie ČD przywróciły kursowanie pociągów na szesnastokilometrowym odcinku do Morawskiej Trzebowej, gdzie można było przesiąść się na połączenia do leżącej na magistrali Praga – Ostrawa/ Brno Czeskiej Trzebowej.
W rozkładzie znalazły się jednak tylko dwie pary kursów wykonywanych jedynie w dni robocze – to format obsługi w Czechach w zasadzie niespotykany. Na znakomitej większości tras przyjęto bowiem takt zazwyczaj dwugodzinny lub częstszy. Wznowione połączenie nie miało też większych szans na sukces frekwencyjny. W Chornicach, gdzie urywała się trasa, mieszka bowiem niespełna tysiąc osób, brak też jakichkolwiek znaczniejszych ośrodków po drodze.
Więcej na portalu Transport-publiczny.pl