Co najmniej 39 osób zginęło, a ponad 135 zostało rannych w katastrofie kolejowej, do której doszło w miejscowości Biocze, 15 km od Podgoricy, stolicy Czarnogóry.
Wykoleił się pociąg pasażerski. Jechało nim co najmniej dwustu podróżnych, w większości dzieci wracających do domu z ferii zimowych. Cztery pierwsze wagony spadły w ponad pięćdziesięciometrową przepaść.
Pociąg wykoleił się tuż po wyjeździe z tunelu. Zsuwający się po skarpie wagon pociągnął za sobą kolejne. Gdyby nie drzewa, które wyhamowały rozpędzony skład i zatrzymały go w odległości około 40 metrów od wody, ofiar byłoby znacznie więcej.
- Ludzie krzyczeli w panice, na skałach leżały ciała. Miałem szczęście. Byłem w ostatnim wagonie, który utknął w tunelu - opowiadał Ivan Stanić.
Akcję ratunkową utrudniał silny wiatr i gęsto zalesiony teren, na którym nie mogły lądować śmigłowce.
Z powodu katastrofy do dymisji podał się minister komunikacji i żeglugi Czarnogóry Andrija Lompar.