Kilkugodzinne spóźnienia pociągów, zdezorientowani podróżni - tak w piątek rano pijany pasażer sparaliżował ruch na dworcu kolejowym Bydgoszcz Główna. Groził wybuchem w dwóch składach przejeżdżających przez miasto.
Pijany 24-letni mężczyzna, który podróżował pociągiem relacji Wrocław - Gdynia, biegał po składzie z nożem w ręku i wykrzykiwał, że zaraz wybuchnie bomba. Natychmiast ewakuowano z pociągu wszystkich podróżnych.
- Zaraz potem poinformował nas, że materiały wybuchowe znajdują się również w pociągu relacji Katowice-Łeba, który przed chwilą wyjechał ze stacji - informuje płk. Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego Urzędu Miasta. - Skład zatrzymano na wysokości ul. Zaświat i również z niego ewakuowano wszystkich podróżnych, w tym sporą grupę kolonistów. Autobusami miejskimi przewieziono ich w pobliże dworca.
Uruchomiono policję, straż pożarną, pogotowie ratunkowe, straż miejską i żandarmerię. Stacja została zamknięta, pirotechnicy z psami sprawdzali dokładnie każdy kawałek dworca i wszystkie wagony. Pomiędzy godz. 4.30 a 7.30 ruch pociągów był całkowicie wstrzymany. Składy, które nie mogły wjechać do Bydgoszczy zatrzymywane były na okolicznych stacjach. Ludzie nie mogli dojechać do pracy i wyjechać z miasta.
- Łącznie opóźnionych było 35 pociągów, w tym 11 pospiesznych. Największe spóźnienia wynosiły nawet 4 godz. - mówi Marek Ostrowski, naczelnik działu marketingu PKP Przewozy Regionalne w Bydgoszczy. - Choć nie było w tym naszej winy, wszystkich naszych klientów za niedogodności przepraszamy.
Józef Biskupski z kolejowej informacji przyznaje, że piątkowy poranek to był dla niego jak horror. - Poirytowani pasażerowie stali w holu, wejścia na perony były zamknięte - opowiada. - Zaskoczonym i zmęczonym mogłem jedynie powiedzieć, że nie wiem kiedy wyjadą pociągi do Poznania, Lublina, Gdyni czy Tczewa. I tak było ponad trzy godziny.
Sprawca alarmu bombowego na dworcu czeka na przesłuchanie. - Mężczyzna był pijany - informuje Ewa Przybylińska, rzeczniczka bydgoskiej policji. - Miał ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Dopiero kiedy wytrzeźwieje zostaną mu przedstawione zarzuty. Odpowie za spowodowanie bezpośredniego zagrożenia życia. Grozi za to do 8 lat więzienia.
płk Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego Urzędu Miasta dla Gazety
Sytuacja na świecie, ciągłe zamachy terrorystyczne nakazują nam podobne działanie, z jakim mieliśmy do czynienia wczoraj. Nawet jeżeli potencjalne zagrożenie jest wywoływane przez osoby znajdujące się pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. Jeżeli będzie choćby cień podejrzenia, że może dojść do niebezpiecznej sytuacji, będziemy podejmować decyzję o ewakuacji ludzi i dokładnym przeszukaniu terenu. Nie możemy lekceważyć żadnego sygnału. Oczywiście nie popadamy w skrajności i informacje o nadlatującym ufo lub innych nieprawdopodobnych zdarzeniach będziemy raczej bagatelizować.