Rozmowa z AndrĂŠ Navarrim, prezesem Bombardier Transportation, o przyszłości transportu w Europie.
Przewoźnicy kolejowi mają się w ostatnim czasie coraz lepiej. Zyski zapowiadają nawet Polskie Koleje Państwowe, co jeszcze niedawno wydawało się zupełnie nieprawdopodobne. Czy jesteśmy świadkami renesansu kolei?
Rzeczywiście możemy mówić o takim zjawisku. Operatorzy kolejowi na całym świecie zaczynają osiągać zyski. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że rośnie liczba pasażerów podróżujących koleją, np. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii czy Francji. To dobra wiadomość dla kolei, ale oczywiście także dla dostawców, żeby bowiem przewieźć większą liczbę pasażerów, potrzeba więcej pociągów. Renesans kolejnictwa widoczny jest przede wszystkim w Europie, która stanowi ponad 60 proc. światowego rynku.
Co poza rosnącą liczbą pasażerów zdecydowało o poprawie sytuacji w przemyśle kolejowym?
Przewoźnicy zrozumieli wreszcie, że najważniejsze powinny być dla nich potrzeby pasażerów. Do branży przyszła nowa generacja menedżerów, którzy wiedzą, że nie można prowadzić przedsiębiorstwa w oderwaniu od klienta. Kiedyś koleją kierowali głównie inżynierowie, dla których liczyły się przede wszystkim rozwiązania techniczne. Nowe pociągi to jednak nie wszystko, choć oczywiście pasażerowie wolą podróżować nowoczesnymi pociągami, które jeżdżą już po torach Europy Zachodniej. W Polsce te zmiany dopiero nastąpią. My także czekamy na nie z niecierpliwością.
Pozostaje jeszcze problem ceny. W Polsce czasem bardziej opłaca się lecieć samolotem, niż jechać pociągiem. Poza tym podróż koleją zajmuje zazwyczaj kilka godzin więcej...
Ceny biletów różnią się oczywiście w zależności od kraju, a konkurencja ze strony tanich przewoźników lotniczych jest stosunkowo nowym zjawiskiem. Wydaje mi się jednak, że szczególnie na trasach, które pociąg może przejechać w mniej niż trzy godziny, kolej ma szanse sobie z tą nową konkurencją poradzić.
Ponad połowa światowego rynku dostaw dla kolei jest dziś kontrolowana przez największych producentów, a eksperci zapowiadają jego dalszą konsolidację. Jak pana zdaniem będzie wyglądała branża za 5 - 10 lat?
Myślę, że udział w rynku dużych podmiotów, tzw. wielkiej trójki (Bombardier, Alstom i Siemens - red.), będzie się zwiększał. Niewykluczone, że za kilka lat sięgnie nawet 70 - 80 proc., między innymi dlatego, że w naszej branży innowacyjne produkty mogą wytwarzać jedynie firmy działające na wielką skalę.
Wśród największych wyzwań stojących przed przemysłem kolejowym jest na pewno standaryzacja. Dziś tylko w Europie mamy kilkanaście różnych systemów transportu kolejowego, które utrudniają przekraczanie granic nawet w ramach Unii Europejskiej. Kiedy można będzie poprowadzić pociąg bezpośrednio np. z Polski do Francji?
Najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości, ale do rozwiązania pozostaje jeszcze kilka problemów. W różnych krajach obowiązują różne systemy bezpieczeństwa. Różnią się też systemy elektryczne. Kolejnym zagadnieniem, z którym trzeba się uporać, są procedury certyfikacji sprzętu kolejowego prowadzone przez każdy kraj osobno. Producenci taboru umieją już poradzić sobie z tymi problemami. Potrzeba jeszcze jednak dobrej woli władz Unii Europejskiej, żeby te rozwiązania zaczęły być stosowane.
W jaki sposób Bombardier Transportation zamierza rozwijać swoją działalność w Polsce?
Na pewno będziemy uczestniczyć w zapowiadanych przetargach dotyczących dostawy lokomotyw dla przewoźników towarowych, w tym PKP Cargo. Kolejne przetargi na dostawy pociągów regionalnych zamierzają organizować Koleje Mazowieckie. Podczas targów Inno Trans 2006 rozmawiałem z polskim wiceministrem transportu Bogusławem Kowalskim, który przedstawił mi bardzo ciekawy plan rozwoju polskiego sektora transportowego. Myślę, że będziemy tam coraz bardziej aktywni. Polska jest dla nas najważniejszym rynkiem w Europie. Czujemy się u was jak w domu.
André Navarri jest szefem Bombardier Transportation od lutego 2004 roku. Wcześniej pracował m.in. w Alstomie i Alcatelu. Kanadyjski koncern ma w Polsce cztery spółki, w których produkuje m.in. tabor i systemy oświetlenia linii kolejowych. W swoich polskich spółkach BT zatrudnia ok. 1,2 tys. pracowników. Zgodnie z szacunkami koncernu ok. 3,5 tys. osób pracuje u jego bezpośrednich dostawców. Spółka nie ujawnia danych dotyczących sprzedaży na polskim rynku.