- Chwila, w której marszałek województwa łódzkiego formalnie zlikwiduje kolejowe połączenia na linii nr 18 pomiędzy Kutnem a granicą województwa kujawsko-pomorskiego i dalej w stronę Torunia/Włocławka, będzie koronnym dowodem, że usamorządowienie Przewozów Regionalnych było projektem całkowicie pozbawionym sensu - to opinia Fundacji ProKolej byłego prezesa PKP Intercity Jacka Prześlugi.
– Zgodnie z założeniami tej reformy mieliśmy pozyskać docelowo kilka świetnie prosperujących kompanii przewozowych, współfinansowanych przez samorządy wojewódzkie i bezkonfliktowo realizujących misję transportu publicznego wewnątrz województw i między województwami. Łódź pokazuje, że czekają nas raczej zasieki i straże graniczne pilnie strzegące, by poza granicę regionu nie przedostał się żaden marszałkowski pociąg – pisze Prześluga w imieniu założonej przez siebie fundacji ProKolej.
I przypomina, że co najmniej 20 tysięcy pasażerów korzystających co miesiąc z 6 par pociągów kursujących po linii nr 18, może od nowego rozkładu jazdy lanować podróż z wykorzystaniem innych środków transportu, jeśli samorząd województwa łódzkiego najprawdopodobniej nie wyrazi zgody na dofinansowanie przewozów do/z Kutna w stronę granicy z kujawsko–pomorskim. Odcinek ma długość 18,1 km. Roczna praca eksploatacyjna pociągów regionalnych wynosiła ponad 79,4 pockm, a uzgodniony poziom dofinansowania z budżetu województwa łódzkiego – około 1 mln złotych.
– Z linii tej średniodobowo korzysta nie mniej niż 600–800 pasażerów, dojeżdżających z terenu województwa kujawsko–pomorskiego do podstrefy Specjalnej Strefy Ekonomicznej w rejonie Kutna i do stacji Kutno w celach przesiadkowych, a w drugą stronę – pasażerów z województwa łódzkiego, dojeżdżających na studia dzienne i zaoczne w Toruniu i Włocławku oraz do pracy w tym regionie. Wkrótce pojadą własnymi samochodami lub autobusami. Albo nie pojadą w ogóle – podkreśla były prezes PKP Intercity.
– Warto zwrócić uwagę, że mimo działania na konkurencyjnym rynku, zarządy obu spółek potrafiły znaleźć porozumienie, które de facto zlikwidowało problemy „stykowe” na granicach województwa kujawsko–pomorskiego. Po drugie: rodzi się niebezpieczny precedens. Reforma przewozów sprawia, że na decyzjach polityków mogą ucierpieć pasażerowie. Ponad 20.000 osób miesięcznie – czytamy w komentarzu.
– Nie pojawiło się merytoryczne uzasadnienie, w myśl którego trzeba likwidować połączenia. Jeśli dotychczas obsługiwano je sześcioma parami pociągów, znaczy to – były potrzebne, służyły ludziom. Można szukać rozwiązań w modyfikacji rozkładu jazdy, można zmniejszyć wielkość dotacji, liczbę połączeń, długość składów, szukać oszczędności. Urzędnicy wybierają jednak wariant najprostszy: zamknąć połączenia. Czy o takim celu myśleli twórcy reformy przewozów regionalnych? Po czwarte, nikt nie bierze pod uwagę stanowiska lokalnych społeczności: samorządu gminy Nowe Ostrowy, prezydenta Kutna i kutnowskiego starostwa powiatowego – punktuje Jacek Prześluga.
– umowa na prowadzenie przewozów na linii nr 18, pomiędzy Arrivą RP i Przewozami Regionalnymi stanowi część wypracowanego przez obie spółki kompromisu, który obejmował obsługę podróżnych na wszystkich stykach województwa kujawsko–pomorskiego. Ten kompromis ma swoją wartość, nie tylko lokalną. Jeśli jedna ze stron, wskutek decyzji marszałka województwa łódzkiego, nie będzie mogła wywiązać się z jednego, dość kluczowego warunku umowy, całe porozumienie można będzie postawić pod znakiem zapytania – z krzywdą dla znacznie większej grupy osób. Czy o to chodzi? Jest jeszcze nadzieja, że marszałek województwa łódzkiego, Witold Stępień, odrzuci lansowane przez urzędników rozwiązania i połączenia Kutna z granicą województwa kujawsko–pomorskiego zostaną utrzymane. Nie likwidujmy kolei – rozwijajmy ją – apeluje były prezes PKP Intercity.