Odejście kolejnych 5,2 miliona pasażerów, a także koszty inwestycyjne sprawiły, że w roku 2014 PKP Intercity zanotowało 54,2 mln straty. Mimo, że spółka prowadzona przez Jacka Leonkiewicza od początku 2015 roku notuje wzrost liczby pasażerów, raczej wątpliwe jest, by w 2018 roku, według słów prezesa PKP SA Jakuba Karnowskiego, trafiła na giełdę.
Prezes PKP Intercity podkreśla, że osiągnięty wynik netto nie odzwierciedla rzeczywistej kondycji firmy. Według Jacka Leonkiewicza ważniejszy jest wskaźnik EBITDA, określający zysk spółki przed odjęciem kosztów takich jak podatki, amortyzacja zakupów czy odsetki kredytowe.
– Wynik netto jest miarą, która niekoniecznie odzwierciedla rzeczywistą kondycję firmy. Obecnie próbujemy nadgonić lata zaniedbań na kolei – powiedział prezes Leonkiewicz w rozmowie z Gazetą Wyborczą. – Na nasz wynik wpłynęła też duża liczba inwestycji w tabor, m.in. zakup 40 nowych pociągów Pesa Dart i Stadler Flirt – tłumaczy szef PKP Intercity i dodaje, że za rok 2015 należy się spodziewać podobnego wyniku finansowego, jak za rok 2014.
PKP Intercity powoli odzyskuje pasażera
– Zaczynamy iść w górę, gwarantujemy coraz lepsze czasy przejazdu, sukcesywnie wymieniamy tabor, wprowadzamy nowe oferty. W marcu odnotowaliśmy 12-procentowy wzrost liczby pasażerów w komunikacji krajowej. Dane za kwiecień będą jeszcze lepsze (według pierwszych informacji, jest to wzrost na poziomie 23% – dop. red.). Przy zachowaniu takiej dynamiki kwestią czasu jest powrót do liczby pasażerów sprzed kilku lat – ocenił w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym" prezes Jacek Leonkiewicz.
Na giełdę za kilka lat?
Czy wzrosty są wystarczające, by w 2018 myśleć o wprowadzeniu spółki na giełdę? Zdaniem Jannusza Malinowskiego, byłego prezesa PKP Intercity, odpowiedź dadzą dopiero wyniki za 2015 rok.
– Aby udało się wprowadzić PKP Intercity na giełdę papierów wartościowych, przewoźnik musi być atrakcyjnym podmiotem dla inwestorów – z dobrymi kluczowymi wskaźnikami i z pozytywnym trendem w zakresie odzyskiwania pasażerów i rynku. Bezpośrednia konkurencja będzie rosła w siłę. Liczba dobrych dróg i jadących po nich samochodów z pewnością wzrośnie. Z drugiej strony, maleć będzie dostęp do funduszy unijnych, a obecnie wprowadzany do eksploatacji nowy tabor będzie ulegał dekapitalizacji. Z upływem czasu będzie zatem trudniej, a nie łatwiej sprywatyzować przewoźnika. Dlatego obawiam się, że ryzyko trwającego wiecznie stanu przygotowań do prywatyzacji PKP Intercity jest wysokie. Myślę, że wyniki finansowe spółki za trwający 2015 r. wiele powiedzą, jak bardzo realny jest to scenariusz – ocenia Janusz Malinowski.
Firma prowadzona przez Leonkiewicza na początku roku zapowiedziała nową ofensywę cenową i walkę o pasażera pociągów TLK. Widać już pierwsze działania w tym kierunku, w postaci obniżki cen biletów w pociągach TLK na niektórych relacjach i promocji Happy Hours, dzięki której w wybranych pociągach EIP i EIC za przejazd zapłacimy tylko 49 złotych.
Kompleksowy raport z przewozów pasażerskich w liczbach w 2014 r. przeczytasz na portalu MONITOR
