Nie od dziś wiadomo, że wykonawcy narzekają na brak partnerskich stosunków z zamawiającym i atmosfery współpracy. Dotyczy to nie tylko tych uczestników procesu inwestycyjnego. Negatywne aspekty pojawiają się również w relacji zamawiającego z projektantem.
Marek Rytlewski, dyrektor Transprojektu Gdańskiego sytuację w relacjach między zamawiającym i projektantem ocenia podobnie jak stosunki z wykonawcą. Zwraca uwagę między innymi na występowanie zdecydowanej nierówności partnerów oraz wybiórcze korzystanie z procedur FIDIC.
Ponadto, zdarza się czasem, że projekty umów są skandaliczne, a zamawiający narzuca nierealne terminy przeznaczone na wykonanie prac projektowych. Co więcej, odpowiedzialność za uzyskanie ostatecznych decyzji leży po stronie projektanta. Rytlewski zwraca uwagę na to, że w formule „projektuj i buduj” zdejmowana jest odpowiedzialność z zamawiającego, a całe ryzyko przenosi się na wykonawcę.
– W przypadku pytań do SIWZ i ewentualnych odwołań do KIO często słyszymy, że jest wolność kształtowania umów, nie podoba się, to nie składaj oferty. Ale czym się kończy metoda przerzucania całego ryzyka na wykonawcę lub projektanta widać gołym okiem – komentuje dyrektor.
– Ostatnio mieliśmy przykłady gdy zamawiający z premedytacją i pełną świadomością konsekwencji, odmawia zamiany w projekcie umowy, kar za opóźnienie na kary za zwłokę. Niektórzy urzędnicy nadal nie rozumieją swojej roli, nie tylko w procesie przygotowania inwestycji ale w ogóle służebnej roli w społeczeństwie, tu widzę pole do systematycznych działań – ocenia Marek Rytlewski.
Dyrektor Transprojektu Gdańskiego przyznaje, że na szczęście sytuacja powoli ulega zmianie, co jest dużą zasługą wielu organizacji zrzeszających wykonawców, pracodawców i projektantów. – Chylę czoła, że w tak trudnym okresie niektóre środowiska znajdują jeszcze czas i energię, aby w imieniu całej branży walczyć o imponderabilia – mówi.