W miniony wtorek w stolicy Niemiec spotkali się przedstawiciele branży kolejowej i politycy zajmujący się tym tematem, by porozmawiać o kolejnych wyzwaniach i projektach na nadchodzące lata.
O ile w przypadku przewozów pasażerskich ambitne cele wydają się możliwe do zrealizowania i pojawiają się coraz to konkretniejsze plany (m.in. dotyczące
bardzo częstych połączeń ICE, nawet co pół godziny), to w przypadku przewozów towarowych nastroje są znacznie gorsze – zauważają niemieckie media.
Od 2007 do 2017 roku liczba tonokilometrów na niemieckich szosach wzrosła o 24 mld do 478 mld, co stanowi 72% udziału w rynku przewozów. Liczba towarów przewiezionych koleją spadła w tym okresie do 112 mld. O ile konkurencyjni przewoźnicy kolejowi (m.in. TX-Logistik, Captrain i Hector Rail) w Niemczech odnotowują małe wzrosty (ogólny udział w rynku 9,6%, w 2007 8,9%), to udział w rynku Deutsche Bahn Cargo spadł w tym czasie z 9,7% do 9,1%.
DB Cargo cechuje częsta zmiana kadr kierowniczych, nieustanne zmiany strategii, co owocuje coraz gorszymi wynikami – zauważa dziennik Handelsblatt. Warto tu przypomnieć, że 1 lutego br.
Marek Staszek przejął zarządzanie produkcją jako członek zarządu całego DB Cargo AG i jego zadaniem na pewno będzie poprawa efektywności przewoźnika.
Jak donoszą niemieckie media, w 2018 roku DB Cargo nie zrealizowała zamówionych 5 300 kursów z uwagi na braki kadrowe lub problemy z taborem. Według wyliczeń niemieckich z FDP przewoźnikowi brakuje obecnie 300 maszynistów i 450 pracowników do obsługi manewrów. Związki zawodowe działające w firmie regularnie donoszą o problemach z wagonami i awariami lokomotyw, z którymi pracownicy borykają się praktycznie codziennie. W rezultacie już w pierwszym kwartale tego roku przewozy towarowe DB wykazały straty w wysokości 79 mln euro – informuje dziennik. Wszystkie pozostałe działy DB wypracowały w tym czasie zyski.