Hiszpański wykonawca prac na odcinku Rybnik – Chałupki odpiera zarzuty PKP PLK. – Wina leży po obu stronach – mówi „Rynkowi Kolejowemu” przedstawiciel hiszpańskiego wykonawcy.
Jak już pisaliśmy, PKP PLK nie poczuwa się do winy w sprawie odwołania przywrócenia połączeń z Wodzisławia do Chałupek. Suchej nitki nie zostawia na hiszpańskim wykonawcy prac przy rewitalizacji linii kolejowych nr 140 i 158 – firmie Rubau. – Mieliśmy zapewnienia zarządu wykonawcy, ale nie dotrzymano obietnic – twierdzi PKP PLK. Zarządca twierdzi, że pozostałe na linii prace powinny potrwac zaledwie kilka dni, dlatego do ostatniej chwili nie odwołał pociągów Kolei Śląskich i PKP Intercity.
„Rynkowi Kolejowemu” udało się skontaktować z przedstawicielem wykonawcy. Ten przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń, niż PKP PLK. Zdaniem Rubau, za opóźnienie w dużym stopniu odpowiada sama PKP PLK, która nie zapewniła do tej pory przyłączenia energii elektrycznej do części urządzeń przejazdowych, co w oczywisty sposób uniemożliwiło ich oddanie.
Linię można było otworzyć
Jak zaznacza przedstawiciel Rubau, linia na odcinku z Wodzisławia do Chałupek mogła zostać otwarta zgodnie z zatwierdzonym przez PKP PK regulaminem prowadzenia ruchu kolejowego. Wykonane i odebrane zostały bowiem wszystkie roboty torowe, sieciowe oraz związane ze sterowaniem ruchem – co potwierdza zresztą sam inwestor.
Problemem są jedynie przejazdy kolejowe. Część z nich ma zostać oddana do użytku do 18 stycznia. Jednak urządzenia na sześciu pozostałych przejazdach, gdzie zostały zabudowane nowe urządzenia i tak pozostaną dalej nieczynne z braku zasilania. Docelowo ma zostać podniesiona ich kategoria – z „D” na „C”.
Jak się dowiadujemy, do trzech z tych 11 przejazdów warunki na przyłączenie tymczasowe energii elektrycznej zostało przekazane do realizacji dla wykonawcy dopiero 4 grudnia. Wykonawca zapewnia, że zrealizował przyłącze poza kontraktem i to w ciągu dwóch dni, bo dopiero wtedy mógł przeprowadzić ostateczny montaż urządzeń, ich uruchomienie i testowanie. Według informacji „RK” tak nietypowy sposób działania wynika z tego, że umowa PLK z firmą Tauron daje tej ostatniej czas na przyłączenie prądu aż do czerwca 2016 roku. Dlatego i tak zakładano, że przez pół roku część przejazdów będzie oznaczonych tabliczką „sygnalizacja uszkodzona”, co umożliwi ruch pociągów z obniżoną prędkością.
– Nic nie stało na przeszkodzie, by zgodnie z regulaminem prac oznaczyć w ten sposób większą ilość przejazdów w przypadku nie zakończenia na nich robót. Pociągi musiałyby tam wprawdzie zwalniać do prędkości 20 km/h, ale linia byłaby otwarta – mówi nam przedstawiciel Rubau. I dodaje, że nawet po włączeniu urządzeń przez okres testowy (od dwóch tygodni do miesiąca) pociągi będą musiały zwalniać na przejazdach wyposażonych w nowe urządzenia – też do 20 km/h.
To jednak dotyczy tylko trzech z jedenastu problematycznych przejazdów. Co z pozostałymi ośmioma? Wykonawca przyznaje, że musiał zmienić organizację robót, czyli „rozproszyć” pracowników, co spowolniło prace, ale spowodowała to podjęta w ostatniej chwili przez PKP PLK decyzja o awaryjnym włączeniu zasilania na trzech przejazdach nie planowanych wcześniej do uruchomienia
Do tego zarządca infrastruktury żądał, by już w cztery dni po podłączeniu do sieci elektrycznej urządzenia były gotowe do odbioru. Rubau tłumaczy, że dostawcy urządzeń przejazdowych sami mają pełne ręce roboty w związku z końcówką perspektywy unijnej i nie mogą „od ręki” stawiać się na każdej inwestycji.
Feralny kabel
Na te problemy nałożył się zgłaszany także przez naszych Czytelników problem starego kabla TKD biegnącego wzdłuż całej linii, który przekazuje informacje urządzeniom sterowania ruchem na linii. Jego wymiana na nowszy typ nie została niestety zapisana w programie rewitalizacji. Rubau wielokrotnie po podłączeniu urządzeń zgłaszał brak możliwości przesyłu danych, co powodowało konieczność zgłoszenia usterki do naprawy w PKP Utrzymanie. To spowalniało prace. Problem nie został zresztą rozwiązany do tej pory. Wykonawca wskazuje też na problemy z kradzieżami infrastruktury, ale zaznacza, że to ryzyko leży po jego stronie i nie chce go traktować jako wymówki.
Dziewiętnaście roszczeń
Inną kwestią są wymagania PLK wobec Rubau, który realizuje prace w ramach procedury „projektuj i buduj”. – Na jednej ze stacji okazało się, że trzeba wymienić cztery dodatkowe rozjazdy. Inżynier kontraktu, który najpierw wystąpił do wykonawcy o przygotowanie wariantowych rozwiązań problemu wraz z wyceną, ostatecznie ocenił, że mieści się to w kwocie kontraktu i w czasie na wykonanie. Ponadto prace związane z wymianą tych rozjazdów nie mogły rozpocząć się w przewidzianym terminie, ponieważ nie została zamówiona komunikacja zastępcza, a to nie leżało w obowiązku wykonawcy. PLK w ogóle nie uznaje naszych roszczeń jeśli chodzi o prace dodatkowe, a złożyliśmy ich już dziewiętnaście – mówi przedstawiciel Rubau, zaznaczając, że roszczenia i tak składano „ostrożnie”, a więc tylko wtedy, gdy wykonawca nie miał wątpliwości, że są zasadne.
A co z zastrzeżeniami PLK, że urządzenia na przejazdach wchodziły w skrajnię? – Stało się tak, ale to błąd, który się zdarza w trakcie robót w pośpiechu, łatwy do wychwycenia i natychmiast zostało to poprawione. Nie mówię, że działamy bez błędów, bo przy tym pośpiechu błąd może się zdarzyć. Ale to nie jest tak, że tylko zły hiszpański wykonawca zawalił terminy. Najważniejsze prace zostały już dawno ukończone – przypomina przedstawiciel Rubau.
„Aaaa zatrudnię”
W sprawie jest jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż 13 grudnia – w dniu wejścia w życie nowego rozkładu jazdy – na portalu darmowych ogłoszeń Olx opublikowano następujące ogłoszenie: „Zatrudnimy ekipę do prac budowlanych przy modernizacji przejazdów kolejowych w ciągu linii kolejowej nr 140 oraz 158 Rybnik – Chałupki”. Problem w tym, że… nie wystawiła go firma Rubau. – Nie brakuje nam pracowników budowlanych – zapewnia hiszpańska firma.
„Rynkowi Kolejowemu” udało się ustalić, że podany w ogłoszeniu numer należy do firmy Infrator Polska TSL. To zarejestrowana w Chorzowie spółka budowlana, która była już podwykonawcą na kilku inwestycjach kolejowych – m.in. Hiszpanów z Vias y Construcciones na linii 131 czy przy pracach Dolkomu. – To nie jest nasz podwykonawca – zapewnia przedstawiciel Rubau.
W Infratorze… potwierdzają, że nie mają kontaktów i nie działają na zlecenie Rubau. Niestety, nikt w firmie nie był w stanie wyjaśnić, po co opublikowano ogłoszenie w Internecie. Dowiedzieliśmy się jedynie, że ogłoszenie było prawdziwe, ale jest już nieaktualne. Przedstawiciele firmy stwierdzili również, że jako prywatna firma nie muszą tłumaczyć się prasie ze swojej działalności, a z ogłoszeń na bezpłatnej tablicy internetowej korzystają bardzo często.