Dwie niemieckie organizacje: Związek Niemieckich Przewoźników (VDV) oraz Porozumienie dla Kolei (ApS) proponują niemieckiemu rządowi federalnemu restaurację 4016 kilometrów linii kolejowych, które obecnie nie są eksploatowane bądź odbywa się na nich wyłącznie ruch towarowy.
Analiza, przygotowana przez dwie prokolejowe organizacje w formie obszernej publikacji, stwierdza, że obecnie w Niemczech 3 miliony mieszkańców jest pozbawionych dostępu do kolei pasażerskiej w miejscu zamieszkania. Na proponowanej odbudowie mogłoby bezpośrednio skorzystać 291 miejscowości. Dokument pojawił się obecnie nieprzypadkowo. Rząd federalny zatwierdził bowiem niedawno 10 miliardów euro z przeznaczeniem wyłącznie na inwestycje w kolej. VDV i ApS sugerują więc państwu, co można z tymi pieniędzmi zrobić. Plan inwestycyjny założono na lata 2021–2031 i są już pierwsze założenia inwestycyjne, o czym
piszemy tutaj.
Jak informuje magazyn Rail Journal, największe ograniczenia w niemieckiej sieci kolejowej miały miejsce w połowie lat 90. Głównie w byłych Niemczech Wschodnich zamknięto wówczas 3600 kilometrów odcinków pasażerskich i 2500 kilometrów linii i bocznic, które wcześniej obsługiwały ruch towarowy. Część z nich doczekała się jednak ponownej rehabilitacji. Po liberalizacji rynku kolejowego w Niemczech znaleźli się chętni do kursowania po prawie 1000 kilometrach z tych linii. To zarówno przewoźnicy pasażerscy, jak i towarowi.
Niemieckie organizacje zwracają jednak uwagę na wiele szlaków kolejowych, które zostały zamknięte w latach 1950–1980 na Zachodzie Niemiec, w tym w Zagłębiu Ruhry. Po latach okazuje się, że w dobie bardzo nasilonej motoryzacji i rozrostu miast, wiele z nich na powrót miałoby rację bytu. Autorzy analizy zwracają też uwagę na potencjał linii, które działają wyłącznie jako koleje historyczne czy sezonowe. Plan niemieckiego rządu zakłada, że odpowiednio przygotowane projekty rewitalizacyjne, dla których wykaże się wysoką celowość i stopę zwrotu w bilansie socjalnym i ekonomicznym, mają szansę nawet na 90% dofinansowania. Projekty o mniejszej „sile rażenia”, ale ważne z przyczyn społecznych, mają szanse na 60% dofinansowania.