Blisko 130 mln euro będą musieli wypłacić Łotysze w ramach rekompensat za grunty potrzebne do budowy linii kolejowej Rail Baltica. Według Ministerstwa Transportu to maksymalna kwota, która może być wydatkowana na ten cel.
Nie jest znany jeszcze ostateczny przebieg linii, jednak wiadomo, że planowana kwota jest najwyższą, jaka miałaby zostać przeznaczona na rekompensaty dla właścicieli gruntów. Wiadomo za to, że może być ona niższa, ale jej ostateczna wysokość będzie zależała przede wszystkim od tego, po jak dużej liczbie nieruchomości należących do lokalnych samorządów będzie biegła linia. Wiadomo, że projektanci mają skupić się na tym, aby jak najwięcej działek prywatnych ominąć, a linię prowadzić po gruntach przede wszystkim państwowych.
Ogrom nieruchomości
Rail Baltica to największy infrastrukturalny projekt kraju od momentu upadku Związku Radzieckiego, biorąc pod uwagę nie tylko skalę projektu, lecz także liczbę mieszkańców kraju, których jego realizacja bezpośrednio dotknie. W przypadku Rail Baltiki szacuje się, że jest około 2000 prywatnych działek, z których zdecydowana większość to gospodarstwa rolne, ale są też na prognozowanej trasie działki należące do różnego typu podmiotów gospodarczych.
- Szukamy najlepszego sposobu na rozwiązanie tego problemu. Chodzi nam o to, by budowa linii dotyczyła jak najmniej prywatnych działek, jak to tylko możliwe - by nie wpłynęła też na walory przyrodnicze regionów. Linia jest szczególnie ważna dla gospodarki kraju - mówi Neils Balgalis - ekspert z firmy RB Łotwa, zajmującej się koordynowaniem prac związanych z projektem na terenie kraju.
Sprecyzowany przebieg linii powinien być znany do końca tego roku. Wówczas będzie wiadomo, ilu właścicieli otrzyma rekompensaty za poprowadzenie linii po ich gruntach. Ministerstwo Transportu Łotwy zapewnia, że rekompensaty powinny być na tyle dobrze oszacowane, że właściciele gruntów będą mogli kupić podobną nieruchomość w innej lokalizacji.