Leo Express nie zamierza obsługiwać połączeń w Polsce pociągami Flirt, które obecnie jeżdżą w Czechach na trasie Praga – Ostrawa. Czeski przewoźnik zamierza kupić do tego celu 10 nowych pociągów, które będą oferowały ten sam standard.
– Aktualnie jesteśmy w trakcie bardzo zaawansowanych rozmów z dostawcami taboru, którzy chcą nam dostarczyć w bardzo krótkim czasie nowe pociągi w tym samym standardzie, jaki już mamy w Czechach. W ciągu kilku tygodni powiemy dokładnie, kto będzie ich producentem. Finalizujemy rozmowy na ten temat – powiedział na dzisiejszej konferencji prasowej Leos Novotny, prezes czeskiego przewoźnika.
Jak ujawnił „Rynkowi Kolejowemu”, na jego biurku leżą oferty trzech producentów, wśród których znajdują się również firmy polskie. Biorąc pod uwagę, że tylko trzech producentów dysponuje w swojej ofercie elektrycznymi zespołami trakcyjnymi, które posiadają homologację w Polsce, nie trudno zgadnąć, że tymi firmami są: polskie Pesa, Newag oraz szwajcarski Stadler, który posiada zakład montażowy w Siedlcach.
Będą wjeżdżać na tory stopniowo
Prezes Leo Express powiedział, że do obsługi tras, na które wnioski zostały złożone do PKP Polskich Linii Kolejowych potrzebnych jest łącznie 10 pociągów. Podkreślił jednak wszystko zależy od decyzji zarządcy infrastruktury odnośnie przydziału tras. – Jeżeli zostaną nam przydzielone wszystkie trasy, o które wystąpiliśmy, będzie to 10 pociągów. Ale dopiero po zakończeniu negocjacji z PKP PLK dowiemy się, ile jesteśmy w stanie z tymi ograniczeniami, które obecnie są na polskiej sieci, pociągów zmieścić – stwierdził.
Szef czeskiego przewoźnika przyznał również, że najprawdopodobniej nie wszystkie pociągi będą gotowe w grudniu 2013 r., kiedy Leo Express wspólnie z DLA chce rozpocząć działalność w Polsce. – W miarę przybywania nowego taboru, będziemy zwiększać liczbę połączeń. Na początek zaczniemy działalność w ograniczonym zakresie, a wiosną 2014 będziemy w stanie obsłużyć większość tras, na których zamierzamy jeździć – wyjaśnił Leos Novotny.
Pendolino szybciej nie pojedzie
Juz w przyszłym roku na polskich torach mają pojawić się pociągi Pendolino Alstomu, mogące rozwinąć prędkość nawet 250 km/h. Czy podróż nimi będzie krótsza, niż składami Leo Expressu? - Nie mamy problemu z tym, żeby kupić pociągi na dwieściekilkadziesiąt kilometrów na godzinę. Rozmawiamy jednak o polskiej infrastrukturze, która nie pozwala na rozwijanie takich prędkości. Nasz pociąg będzie uszyty na tą miarę - stwierdził.
Szef Leo Expressu dodał, że oferty, którymi dysponuje przewiduje zarówno pociągi o prędkości maksymalnej do 160 km/godz. oraz 190 km/godz., a nawet 200 km/godz. – Powyżej 200 km/godz. nie zamierzamy jeździć. Moim zdaniem najbardziej optymalny jest wariant do 190 km/godz. czyli taki, jakim dysponujemy w Czechach. Musimy jednak otrzymać od PKP PLK dokładne dane, dotyczące prędkości na odcinkach linii kolejowych, żeby wybrać najbardziej ekonomiczny wariant taboru – powiedział prezes Leo Express.
Zapisz się do newslettera:
