- Przyglądałem się ostatnio kondycji polskich dworców kolejowych i jak się okazało nie wszystkie, a nawet wiele z nich, nie najlepiej radzi sobie z komercjalizacją dworcowych powierzchni - pisze w komentarzu dla portalu "Rynek Infrastruktury" Bartosz Baca, założyciel i partner w firmie doradczej BBSG.
To pewnie nie zaskoczenie, ale co do zasady mogłoby się wydawać, że wolumen potencjalnych klientów jest taki, że przynajmniej większe dworce powinny „wychodzić na swoje”. Niestety nawet te, które wypracowują coraz wyższe przychody z działalności komercyjnej, obciążone są tak znaczącym poziomem kosztów, że o pozytywnym wyniku nie może być mowy (przynajmniej jeszcze przez pewien czas).
W wielu aspektach komercjalizacja dworca kolejowego jest bardzo podobna do podobnych procesów, które obserwuje w pracy na lotniskach. Znając specyfikę działalności komercyjnej prowadzonej na lotniskach, jestem przekonany, że w tym względzie koledzy kolejarze mogliby kilka patentów ze świata lotniskowego wykorzystać.
Polskie lotniska od dłuższego już czasu kładą coraz większy nacisk na przychody pozalotnicze. Po pierwsze, dlatego, że nie mają za bardzo wyjścia. Po drugie, dlatego, że rozumieją potencjał drzemiący w pasażerach – potencjalnych klientach. Stąd coraz odważniejsze działania w obszarze komercyjnego wykorzystania lotniskowych terminali.
Całość przeczytasz w portalu Rynek Infrastruktury