Na Dworcu Centralnym w Warszawie trwa rozbudowa antresoli, na której już niedługo znajdzie się miejsce dla punktów handlowych i usługowych. To tylko jeden z wielu przykładów węzła komunikacyjnego, którego rola się zmienia. Dworzec coraz częściej staje się miejscem, w którym robi się zakupy, a niekoniecznie się podróżuje.
W Wielkiej Brytanii koleją można stosunkowo wygodnie przemieszczać się między miastami, a dworce i stacje często znajdują się w centrach miast, w miejscach, gdzie codziennie przewijają się tłumy ludzi. Każdy przechodzień jest więc potencjalnym klientem. Mimo wszystko zdziwienie wywołały zeszłoroczne pomiary na Liverpool Street Station, jednej z ważniejszych stacji w Londynie, które wykazały, że w ciągu roku skorzystało z niej 119 mln ludzi. Dlaczego się dziwiono? Bo w tym samym czasie na stacji sprzedano „zaledwie” 58 mln biletów. Nawet jeśli część odwiedzających znalazła się tam, by kogoś odebrać z pociągu albo skróciła sobie drogę, to i tak wiele osób, jeśli nie ponad połowa, skorzystało z dworca w innym celu niż podróż. Najczęściej – przyszli na zakupy.
Specjaliści ds. handlu i komercyjnego wykorzystania powierzchni z Network Rail, czyli tamtejszego zarządcy dworcowej infrastruktury (odpowiada za 19 największych brytyjskich dworców), który postanowił zbadać sprawę dogłębnie, doszli do rewelacyjnych dla siebie wniosków. Po pierwsze miliony ludzi, którzy odwiedzają dworce, nigdzie nie jadą. Na dworcu w Birmingham tę rzeszę określono na 10 mln osób rocznie. W Edynburgu czy Manchesterze na 6 mln rocznie. Po drugie obroty handlowe tylko na dworcach rosną szybciej niż obroty handlowe w całym kraju. I dotyczy to zarówno dworców w centrach miast, jak i na prowincji. Po trzecie wreszcie, to, że ludzie przychodzą na dworce robić zakupy, nie powoduje, iż jest mniej podróżnych. Innymi słowy dworce zyskują nową funkcję. Brytyjczycy starają się ten trend wykorzystać. Jak jest w Polsce?
Wspomniana przebudowa Centralnego trwa już od kilku lat i nie może się skończyć. Na razie na antresoli można zjeść w McDonaldsie i zrobić zakupy w Biedronce. Ale poważniejsze zakupy można z powodzeniem zrobić w położonych obok Złotych Tarasach czy w przepastnych podziemiach dworca, gdzie w szeregu korytarzy otwarte są sklepy ze wszystkim, czego dusza zapragnie. Galerie handlowe zbudowano też w pobliżu dworców w Katowicach czy Krakowie. Poznań jest przykładem skrajnym. Tam pod nazwą „Zintegrowane Centrum Komunikacyjne” powstało coś, co jest de facto centrum handlowym z doczepionym do niego dworcem.
Pasażerom się to nie podoba. Nowy poznański dworzec skrytykowano i za sam wygląd (ponoć przypomina chlebak) i za złe rozwiązania komunikacyjne, ale przede wszystkim za brak funkcjonalności, który ma wynikać z tego, że budowano obiekt dla klientów, a nie dla pasażerów.
Całość artykułu można przeczytać w miesięczniku "Rynek Kolejowy". Zapraszamy do Empików!