- Specyficzny kryzys stworzył bardzo korzystne warunki dla przeprowadzenia prywatyzacji aktywów Grupy PKP. Dopóki sytuacja na świecie nie ulegnie stabilizacji popyt na aktywa kolejowej będzie wysoki. Umożliwia to uzyskiwanie wysokich cen w postępowaniach prywatyzacyjnych. Za 2-3 lata będzie już za późno - uważa Janusz Zubrzycki, ekspert w Zespole Doradów Gospodarczych TOR.
Konieczność prywatyzacji aktywów Grupy PKP jest bezdyskusyjna. Nie wliczając części infrastrukturalnej PKP PLK, nie ma żadnego finansowego i ekonomicznego uzasadnienia do ich dalszego funkcjonowania pod nadzorem właścicielskim państwa. Trzeba przeprowadzić prywatyzację wszystkich spółek wchodzących w skład Grupy PKP z pominięciem PLK. Cześć infrastrukturalna powinna, jak najszybciej rozpocząć funkcjonowanie na zasadzie GDDKiA. Prywatyzacji i stworzenie modelu funkcjonowania kolei, gdzie infrastruktura jest zarządzana przez PKP PLK, a cała reszta aktywów i spółek funkcjonuje na konkurencyjnym rynku jest rozwiązaniem najlepszym. Trwanie obecnego modelu, powoduje wymierne straty z punktu widzenia pasażera i przewoźników kolejowy ponieważ każdy model niekonkurencyjny utrzymuje koszty funkcjonowania kolei na wyższym poziomie niż w modelu konkurencyjnym. Nawet jeżeli te koszty nie są ponoszone bezpośrednio przez pasażerów i przewoźników są one ukryte w powiększającym się zadłużeniu tych spółek, utrzymywanych w końcowym rozliczeniu z podatków. Zwiększa się zadłużenie Państwa, czyli wszystkich podatników.
Głównym argumentem przeciwników prywatyzacji jest kryzys i przeświadczenie, że wpłynie on na niskie wyceny spółek i nieruchomości, będących w portfelu PKP SA. Gdyby był to standardowy kryzys byłoby to stwierdzenie słuszne. Prywatyzację należałoby odłożyć na inny czas. Jednak obecna sytuacja jest zupełnie inna. Obligacje krajów europejskich mają bardzo wysokie wyceny ponieważ nie są to inwestycje bezpieczne. Kapitał inwestycyjny od ponad roku musi kalkulować, że dotychczas bezpieczne inwestycji w obligacje są narażone na ryzyko niewypłacalności, a euro może w każdej chwili ulec dewaluacji. Obawy inwestorów są też związane z silną inflacją, która może zredukować nominalną wartość gotówki oraz posiadanych papierów skarbowych. Taki stan rzeczy tworzy nowy precedens w historii kryzysów finansowych. Inwestorzy szukają „bezpiecznej przystani” dla ulokowania kapitału na długi termin. Hossę przeżywa rynek kruszców, dzieł sztuki oraz innych aktywów, które są wymienialne, a ich wartość obiektywna czyli w przeliczeniu na koszyk dóbr w długim terminie nie ulega zmianie. Innymi słowy lepiej w dzisiejszych czasach mieć kilogram złota niż 1000 euro lub obligacje w tej walucie. Inwestorzy rozpoczęli też poszukiwanie stabilnych branż o niskiej elastyczności popytu. Sektor kolejowy, a w szczególności usługi przewozowe osób i dóbr mają niską elastyczność popytu, a aktywa niezbędne do świadczenia wszystkich usług na rynku kolejowym mają zazwyczaj bardzo długie okresy przydatności ekonomicznej. Zbiór powyższych argumentów tworzy logiczną całość, z której wynika, iż inwestycja w spółki z branży kolejowej jest bardzo atrakcyjną lokatą kapitału. Inwestorzy wolą mieć aktywa kolejowe wychodząc z bardzo prostego założenia. Przychód liczony w bochenkach chleba będzie zbliżony lub taki sam niezależnie od wartości euro lub złotówki.
Podsumowując, specyficzny kryzys stworzył bardzo korzystne warunki dla przeprowadzenia prywatyzacji aktywów Grupy PKP. Dopóki sytuacja na świecie nie ulegnie stabilizacji popyt na aktywa kolejowej będzie wysoki. Umożliwia to uzyskiwanie wysokich cen w postępowaniach prywatyzacyjnych. Za 2-3 lata będzie już za późno. Będzie wiadomo czy przetrwa euro, które kraje zbankrutują, a które nie. Znów do łask wrócą obligacje krajowe. Wtedy inwestorzy nie będą uciekać od euro lub obligacji i oferta aktywów kolejowych nie będzie tak atrakcyjna jak jest dzisiaj. Lata 2012-2013, z wyłączeniem części infrastrukturalnej PLK, powinny być latami prywatyzacji całej Grupy PKP, łącznie ze sprzedażą wszystkich nieruchomości komercyjnych.