Urzędniczy „niedasizm” trwa w najlepsze. Władze województwa warmińsko-mazurskiego informują, że… nie mają możliwości prawnych, by wprowadzić do rozkładów jazdy pociągów i autobusów adnotacji o oczekiwaniach na ewentualne opóźnienia.
Niedawno rozpoczęliśmy na naszych łamach prezentację cyklu artykułów, w których staramy się wykazać, że integracja rozkładowa poszczególnych organizatorów i operatorów transportu zbiorowego (a w ślad za tym – także integracja taryfowa) jest nie mniej ważna, niż idące w miliardy złotych inwestycje w nowy tabor czy modernizację infrastruktury. Zwracamy w naszych tekstach uwagę, że brak synchronizacji rozkładów jazdy i brak pogłębionej integracji taryfowej prowadzi prostą drogą do sytuacji, że potencjał transportu zbiorowego może być dalece niewykorzystywany nawet przy znaczących inwestycjach w tabor czy infrastrukturę.
Brak atrakcyjnych skomunikowań (konieczność oczekiwania np. 30-40 min na przesiadkę bądź sytuacje, w których pociąg odjeżdża 5 min przed przyjazdem autobusu), jak również brak wspólnych taryf (które na razie, poza aglomeracjami praktycznie nie funkcjonują) zwiększa ryzyko, iż transport w Polsce wciąż w przeważającej wielkości opierać się będzie na motoryzacji indywidualnej. Brak pogłębionej integracji rozkładowo-taryfowej powoduje, iż maleją szansę na osiągnięcie modelu idealnego, w którym wykorzystywanie prywatnych samochodów następuje tylko w sytuacji ostatecznej – tzn. takiej, w której dojeżdża się samochodem do najbliższego przystanku komunikacji zbiorowej bądź gdy nie jest możliwe skorzystanie z transportu zbiorowego.
To tylko fragment artykułu. Więcej na stronie Transport-publiczny.pl