Międzynarodowy pociąg Berlin - Warszawa – Express przez 45 minut czekał na stacji w Świebodzinie na przedstawicieli kilkuosobowej delegacji, która goniła pociąg autokarem – informuje „Gazeta Wyborcza”.
- Nie podawano żadnych komunikatów. W końcu ruszyliśmy. W kierunku naszego przedziału zaczęła przepychać się spora grupka osób z bagażami. Poinformowali nas, że mają zarezerwowany ten i dwa sąsiednie przedziały. Ustąpiliśmy im miejsca i przeszliśmy na korytarz. Tam dowiedzieliśmy się od bladego ze złości konduktora, że pociąg stał tak długo, bo czekaliśmy na autokar pełen osób. Nie zdążyły wsiąść we Frankfurcie, więc autokar gonił nasz pociąg aż do Świebodzina – relacjonowała „Gazecie” zdarzenie, które miało miejsce w piątek wieczorem jedna z pasażerek feralnego składu.
Co to za ważna delegacja, dla której wstrzymuje się cały pociąg? Byli to przedstawiciele Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej, która powracała z wyjazdu studyjnego w Niemczech.
Małgorzata Sitkowska, rzecznik PKP Intercity wyjaśniła „Gazecie Wyborczej”, że to była grupa 18 osób, które miały bilety na ten pociąg i zadzwoniły z autokaru, żeby zaczekać na nich. Zaznaczyła, że nawet nie wie, kim są te osoby. - Takie sytuacje zdarzają się. To nie był pierwszy raz. Tak samo poczekalibyśmy np. na spóźnioną wycieczkę szkolną – zapewniła.
„Gazeta” przypomina, że pasażerowie, którzy jechali feralnym pociągiem, z powodu opóźnienia mogą złożyć reklamacje w PKP Intercity.
Więcej