Władze wielu szczebli dostrzegają w kolei panaceum na zatłoczenie szos przez wielkie ciężarówki. Kolejnym potwierdzeniem coraz lepszych perspektyw przewozów towarowych w USA jest portfel zamówień producentów taboru sięgający 125 tys. wagonów - pisze korespondent "Rynku Kolejowego" z USA Piotr Kumelowski.
Pierwsze wrażenie z amerykańskich kolei to długodystansowe, ogromne wahadła z węglem, etanolem, ropą, zbożem, fabrycznie nowymi autami, oraz intermodalne. To jednak niepełny obraz: każdy z tutejszych dużych przewoźników (tzw. Class I) ma aktywna komórkę handlową zajmująca się nadaniami jednowagonowymi.
W przewozach rozproszonych główną trudnością jest tzw. “pierwsza i ostatnia mila”. Chodzi o fizyczne utrzymanie bocznic i ich racjonalna obsługę. O ile o ruchowo-handlowej obsłudze decydują przewoźnicy, o tyle fizyczne utrzymanie bocznic coraz częściej staje się troską czynników niekolejowych.
Władze wielu szczebli dostrzegają w kolei panaceum na zatłoczenie szos przez wielkie ciężarówki, a także doceniają rolę żelaznych szlaków w utrzymaniu ekonomicznego pulsu danej okolicy.
Dwa przykłady z ostatniego czasu: gubernator stanu Wisconsin ogłosił przyznanie 24 mln dolarów na sześć projektów wzmacniających tamtejszą infrastrukturę bocznic, zaś federalne ministerstwo transportu (U.S. DOT) przyznało kolejną transzę 131 mln dolarów dofinansowania programu TIGER grants na 17 projektów zwiększających kolejową obecność w wybranych portach morskich. O rozdziale funduszy zwykle rozstrzyga zasada “minimum nakładów, maksimum efektów.
Kolejnym potwierdzeniem coraz lepszych perspektyw przewozów towarowych w USA są statystyki zamówień składanych przez przewoźników oraz towarzystwa leasingowe na nowy tabor: wg oficjalnych danych na koniec III kwartału br. portfel zamówień sięgał łącznie 125 tys. wagonów (głównie cystern oraz platform intermodalnych), zbliżając się do poprzedniego rekordu z roku 1979, kiedy to portfel zamówień wynosił 128 tys. sztuk (wówczas głownie były to węglarki i wagony kryte).
Rekordowa liczba zamówień i rosnąca produkcja nie oznaczają jednak bonanzy dla producentów: zacięta konkurencja powoduje, ze zyski czołowych wytwórców są niewielkie.