Arriva na razie rozwija swoją działalność na liniach niezelektryfikowanych na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Przewoźnik w dwóch z trzech części trwającego przetargu na obsługę linii zelektryfikowanych od rozkładu 2013/2014 złożył korzystniejszą ofertę niż Przewozy Regionalne. Pytamy Damiana Grabowskiego, prezesa Arrivy RP, o plany na przyszłość.
Rynek Kolejowy: Czy mają państwo plany rozszerzenia działalności na inne województwa?
Damian Grabowski, prezes Arrivy RP: Jak najbardziej jesteśmy zainteresowani innymi województwami, co udowodniliśmy w tym roku. Startowaliśmy w województwie podlaskim, gdzie nasza oferta była najkorzystniejsza. Niestety przetarg został unieważniony. Szykowaliśmy się też do województwa śląskiego. Decyzja marszałka była jednak, by zlecić bezpośrednio całość pracy Kolejom Śląskim. Trochę dla nas szkoda, bo bardzo chętnie byśmy zaistnieli w tym województwie.
Tak naprawdę jesteśmy zainteresowani wieloma regionami. Kluczem są konkurencyjne przetargi. Oczywiście nie można mówić o takich warunkach w przypadku bezpośredniego zlecenia. Również gdy przetarg ogłaszany jest na jeden-dwa miesiące przed planowanym rozpoczęciem usług, to my nie jesteśmy w stanie przygotować się do takiej działalności. Jestem pewien, że nikt poza obecnie działającą w regionie firmą nie jest w stanie czegoś takiego zrobić.
Co w takim razie może zagwarantować sukces? Jakie warunki muszą być spełnione, żeby rynek był konkurencyjny?
Przetargi odpowiednio wcześniej ogłoszone. Ponadto umowa na długi okres. Przykładowo nie moglibyśmy kupić czterech nowych szynobusów, gdyby nie właściwy okres przetargu. W sumie te pojazdy to wydatek 40 mln brutto zł, a więc żeby chociaż część poniesionych nakładów się zwróciła, to musi być umowa na co najmniej dziesięć lat.
Są państwo zainteresowani rynkiem międzyregionalnym, komercyjnym?
Na razie naszym kierunkiem są przewozy regionalne, chociaż nie mówimy oczywiście nie. Zobaczymy, jak będzie sytuacja na polskim rynku kolejowym się rozwijała.