Blisko 400 osób w sobotni wieczór i noc odwiedziło Ekspozycję Kolejową przygotowaną przez Stowarzyszenie Sympatyków Kolejnictwa „Kolejowe Podlasie” i Zakład Linii Kolejowych w Białymstoku PKP PLK Przygotowania do Nocy Muzeów na Kolejowej trwały ponad miesiąc.
Poniżej relacja Stowarzyszenia Kolejowe Podlasie z białostockiej Nocy Muzeów na Kolejowej:
Zaczynamy
Za kwadrans osiemnasta. Przed budynkiem pierwsi goście. Tych kilkanaście minut do otwarcia spędzają na oglądaniu i fotografowaniu drezyny. Niebywałej drezyny, bo filmowej. W środku ostatnie przygotowania. Poprawki w oznaczeniu, poprawa mundurów, kolejka startuje... A zaczęło się w marcu. Na jednym ze spotkań padła propozycja nocy muzeów. Nakreślono wizję, przedstawiono pomysły, które później przedstawione zostały władzom białostockiego zakładu PKP PLK. Zgoda była natychmiastowa, co uruchomiło dalsze działania. Gorączka przypadła na ostatni tydzień. Marketing, bez niego nasza praca poszła by na marne. Nic gorszego jak brak gości. Tu na słowa uznania zasługują spółki branży kolejowej, bez których nie były by możliwe dworcowe zapowiedzi megafonowe czy akcja plakatowa.
Moc wrażeń
Drezyna na zewnątrz, a w środku? Wchodząc oczywiście kasa! Wstęp jest wolny, bo to noc muzeów. Wydany specjalnie na tą okazję bilet kartonikowy. Przewodnicy ubrani w okolicznościowe mundury najpierw przedstawiają podstawowe sygnały manewrowe - „ode mnie”, „do mnie”. W sobotni wieczór był stosowany tylko ten drugi. Część aparatu blokowego. Tarcza rozrządowa. Sprawne, podają sygnały. Obok na stole wystawa modelarstwa kolejowego. Lokomotywa ciągnąca pięć wagonów przykuwa uwagę najmłodszych zwiedzających. W korytarzu przechadza się Zbyszek Sokólski, dziś jest kierownikiem pociągu. - Sporo kasowania, dużo ludzi. Wciąż ktoś przychodzi – stwierdza. Dalej znów mowa o biletach. Przewodnik pokazuje wzory biletów stosowanych w międzynarodowych relacjach. Ternion, czyli szafa biletowa. Kasa od środka. Na blacie komposter, urządzenie do wybijania daty na biletach. - Niezły fitness miała kasjerka – mówi jedna ze zwiedzających, inna dodaje: codziennie, przez tyle godzin!
Noc
Zapada zmrok, tłum gęstnieje. Nad porządkiem i bezpieczeństwem zwiedzających czuwa Straż Ochrony Kolei. Funkcjonariusze oprócz funkcji prewencyjnych informują wszystkich gości jak trafić pod wskazany adres. Przewodnik pokazuje sygnał końca pociągu. Dzienny i nocny. Światełko czerwone w nocy. Lampy naftowe, karbidowe, gazowe. Butle, szkła. To wszystko co niezbędne do bezpiecznego prowadzenia ruchu. Na podłodze schemat podlaskich linii kolejowych, światełka obrazują większe stacje. - Czeremcha zgaszona! Pewnie poszli spać - mówi jeden z gości.
Obowiązek fotografowania
Czy można fotografować? Nawet trzeba. Czapeczki lądują na głowach dzieci. Dużym powodzeniem cieszy się belgijska. Nietypowy kształt, różowe denko. Każdy chce założyć do zdjęcia. Czasem trzeba trochę poczekać by w kadr uchwycić eksponat. Czerwona czapka na głowie, lizak do ręki. W sobotę każdy mógł zostać dyżurnym ruchu.
Ludzi tłum
„Kolejowe Podlasie” wystawia mocną ekipę. Trzech przewodników, dwóch kasjerów, kierownik pociągu oraz asystenci. Każdy wie co ma robić. Pracownicy PKP PLK dziś mają wolne. Ale są z nami. Pomagają. Słuchają przewodników, oglądają wystawę, a nawet dodają anegdoty związane z poszczególnymi eksponatami. Oni przez wiele lat pracowali na takich urządzeniach. Wspominają. Wśród gości jest pan Jerzy Wojtkowiak. Na co dzień dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Białymstoku. Z zaciekawieniem ogląda wystawę, słucha przewodnika. - Posiadacie Państwo dużą wiedzę – mówi. Po czym dodaje – jestem pod wrażeniem. Ostatni komunikat o ekspozycji wygłoszony punktualnie o 23:00. Ale to nie koniec. Chętnych wciąż nie brakuje. Ostatni przychodzą tuż przed północą. Oprowadzeni po wystawie dziękują za prezentację. Zamykamy. Spoglądamy na pieczęć numeratora. Blisko 400 chętnych. Sukces.
Fotogalerie z wydarzenia można oglądać tutaj i tutaj.