Szef Kolei Ukraińskich: Zginęło już 45 kolejarzy
Michał Szymajda ⚫ 23.03.2022 ⚫
1,4k

zdjęcie ilustracyjneFot. ms. rynek kolejowy
Infrastruktura
Dziennikarz Dziennika Gazety Prawnej, Zbigniew Parafianowicz, rozmawiał z Ołeksandrem Kamyszynem. Jak pracują obecnie Koleje Ukraińskie?
Parafianowicz pyta Kamyszyna o specyfikę wojennej pracy. Ten, na początku rozmowy, dość oszczędnie odpowiada na pytania, nie chcąc zdradzać najważniejszych szczegółów. Rozmowa staje się ciekawsza, gdy dziennikarz pyta np. o niebezpieczeństwo związane z bombardowaniem pociągów.
– Atak z powietrza jest ryzykiem. Między innymi dlatego prosimy naszych zachodnich partnerów, by zamknęli nasze niebo. U nas też są ofiary wojny. Nasi kolejarze giną – mówi Kamyszyn i przyznaje, że dotąd zginęło 45 kolejarzy.
– W Łymaniu była najcięższa sytuacja. Ale pracujemy. (…) To cud, że to wszystko jeszcze działa (…). Każdego wieczoru nasze dworce są bombardowane. (Nasi pracownicy – dop. red.) mogliby jechać w spokojne miejsca, ale tego nie robią. Jeśli ktoś nie radzi sobie z wojną, może pracować tam, gdzie nie ma wojny. Płacimy dwie trzecie tym, którzy pracują na terenie, na którym straciliśmy kontrolę – mówi w rozmowie Kamyszyn. Przyznaje, że przemieszcza się po kraju wagonem motorowym Pesy. Mówi także o metodach komunikowania się.
– Do pewnego czasu używaliśmy Starlinków, korzystając z Wi-Fi. Ale Starlink pozwala namierzyć pociąg. To niebezpieczne. Mamy własny archaiczny system łączności nie do złamania (…). Działamy czasem analogowo – mówi. Dziennikarz pyta też, co Koleje Ukraińskie chcą dziś osiągnąć.
– Podstawowym działaniem była ewakuacja. Tak było w pierwszych dniach wojny. Dziś robimy gospodarkę wojenną opartą na kolei. Na początku adaptowaliśmy się. Dziś jest tak, że na dworcu są jedzenie i picie. Wszystko to, co pozwala przetrwać. Nawet mamy psychologiczną pomoc. Historia obrony zmienia się w historię zarządzania państwem. To jest kolejowa gospodarka. Nie poddamy się – mówi Kamyszyn.
Całą rozmowę można przeczytać tutaj.
– Atak z powietrza jest ryzykiem. Między innymi dlatego prosimy naszych zachodnich partnerów, by zamknęli nasze niebo. U nas też są ofiary wojny. Nasi kolejarze giną – mówi Kamyszyn i przyznaje, że dotąd zginęło 45 kolejarzy.
– W Łymaniu była najcięższa sytuacja. Ale pracujemy. (…) To cud, że to wszystko jeszcze działa (…). Każdego wieczoru nasze dworce są bombardowane. (Nasi pracownicy – dop. red.) mogliby jechać w spokojne miejsca, ale tego nie robią. Jeśli ktoś nie radzi sobie z wojną, może pracować tam, gdzie nie ma wojny. Płacimy dwie trzecie tym, którzy pracują na terenie, na którym straciliśmy kontrolę – mówi w rozmowie Kamyszyn. Przyznaje, że przemieszcza się po kraju wagonem motorowym Pesy. Mówi także o metodach komunikowania się.
– Do pewnego czasu używaliśmy Starlinków, korzystając z Wi-Fi. Ale Starlink pozwala namierzyć pociąg. To niebezpieczne. Mamy własny archaiczny system łączności nie do złamania (…). Działamy czasem analogowo – mówi. Dziennikarz pyta też, co Koleje Ukraińskie chcą dziś osiągnąć.
– Podstawowym działaniem była ewakuacja. Tak było w pierwszych dniach wojny. Dziś robimy gospodarkę wojenną opartą na kolei. Na początku adaptowaliśmy się. Dziś jest tak, że na dworcu są jedzenie i picie. Wszystko to, co pozwala przetrwać. Nawet mamy psychologiczną pomoc. Historia obrony zmienia się w historię zarządzania państwem. To jest kolejowa gospodarka. Nie poddamy się – mówi Kamyszyn.
Całą rozmowę można przeczytać tutaj.
Komentarze:
Wojna Rosja - Ukraina

Najnowsze wiadomości

Polecane wiadomości

Praca

Komentarze

Fotorelacje

Bądź na bieżąco:
© 2016 ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by PresstoCMS | Kontakt Pełna wersja strony |