Egipski minister transportu Hisham Arafat poinformował w niedzielę o dymisji szefa Egyptian Railway Authority Medhata Shoushy. To efekt wypadku kolejowego, do którego doszło niedaleko Aleksandrii w piątek, najtragiczniejszej katastrofy kolejowej w tym regionie od wielu lat.
Jak informuje Reuters, do tej pory doliczono się 41 ofiar, a 133 osoby zostały ranne. W piątek, tuż za stacją Khorshid na wschód od Aleksandrii jeden z pociągów jadący z Kairu
najechał na stojący na tym samym torze drugi pociąg. Według świadków oba składy po zderzeniu „stworzyły w powietrzu piramidę” zanim runęły na tory.
Państwowa agencja prasowa MENA poinformowała, że śledztwo w sprawie katastrofy zarządził prezydent Abdel Fattah al–Sisi.
Maszyniści obu pociągów i ich asystenci zostali zatrzymani na 15 dni w związku ze śledztwem w sprawie przyczyn katastrofy. Na razie nie wiadomo, co ją spowodowało. Minister Arafat zasugerował na spotkaniu z prezydentem, że przyczyną był błąd obsługi jednego z pociągów, ale urzędnicy ministerstwa w rozmowie z dziennikarzami tłumaczą, że zatrzymanie się jednego z pociągów na torze, którym jechał drugi, było skutkiem awarii.
– Pociąg, którym jechałem, poruszał się bardzo szybko. Nagle znalazłem się na ziemi – mówił, cytowany przez serwis internetowy Deutsche Welle, Moumen Youssef, jeden z pasażerów pociągu z Kairu. – Kiedy wyszliśmy na zewnątrz zobaczyliśmy, że cztery wagony są zmiażdżone, a na ziemi leży mnóstwo ludzi – dodawał.
Ostatni, równie tragiczny wypadek kolejowy w całej północnej Afryce miał miejsce cztery lata temu, gdy na południe od Kairu pociąg uderzył w autobus, co spowodowało śmierć 27 osób. Piątkowa katastrofa jest najpoważniejszą w Egipcie od 2002 r. gdy w pociągu jadącym na południe kraju wybuchł pożar. Zginęło wtedy ponad 360 osób.