Jak pisze „DGP”, grupa PKP SA wysłała do Brukseli przedstawiciela, który ma lobbować na forum Parlamentu Europejskiego w sprawie przełożenia wprowadzania czwartego pakietu kolejowego. PKP ma obecnie tylko 5 lat, żeby przygotować się na konkurencję.
– Liberalizacja musi być powiązana z wyrównywaniem warunków konkurencyjnych kolei w krajach członkowskich. Przewoźnicy PKP muszą zabiegać o szansę na wykorzystanie środków unijnych z perspektywy finansowej 2014–2020 z uwzględnieniem zasady rozliczenia się z dotacji do 2023 r. – powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Tomasz Lachowicz, przedstawiciel PKP w Brukseli.
To znaczy, że PKP chciałyby otwarcia rynku najwcześniej w 2024 r., bo wtedy zarówno przewoźnicy z tej grupy, jak i koleje samorządowe będą lepiej przygotowani do walki konkurencyjnej. Podczas prezentacji pociągu Pendolino w fabryce pod Turynem tydzień temu wiceminister transportu Andrzej Massel stwierdził, że tylko dzięki takiemu taborowi PKP Intercity będą w stanie w przyszłości konkurować na ościennych rynkach.
Grupa PKP sprzeciwia się też idei utworzenia europejskiej sieci zarządców infrastruktury, która miałaby się ostatecznie przekształcić w jednego zarządcę torów na terenie całej Unii Europejskiej. Taki zarządca oferowałby dostęp do torów na podstawie jednolitych stawek.