Partnerzy serwisu:
Warte uwagi

Pęknięta żelazna płyta

Dalej Wstecz
Data publikacji:
02-11-2013
Tagi geolokalizacji:
Źródło:
Wojciech Paprocki

Podziel się ze znajomymi:

WARTE UWAGI
Pęknięta żelazna płyta
- Czy na kolei będzie lepiej z tego powodu, że będzie inaczej? To nie jest pytanie retoryczne. Coraz częściej nowa generacja menedżerów, którzy objęli stanowiska w zarządach spółek wyodrębnionych z tworu XIX-wiecznego, czyli przedsiębiorstwa kolejowego zintegrowanego pionowo, zapowiada, że będzie inaczej. Dlaczego nie może być po staremu, czyli dobrze? W ruchu pasażerskim nowoczesność utożsamiana jest z prędkością. Najlepiej, aby to było 300 km/h, albo i więcej. Po co komu taka szybkość? Czy warto za nią zapłacić? - pisze w felietonie dla "Rynku Kolejowego" prof. Wojciech Paprocki.

Stara dobra kolej była zdolna zapewnić prędkość pociągów pasażerskich powyżej 100 km/h. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że za wyjątkiem Niemiec, w całej Europie uważa się prędkość w przedziale 120 – 140 km/h jako najwyższą dopuszczalną dla samochodów osobowych (choć te pojazdy mogłyby rozwijać prędkość 250 km/h i więcej), to można uznać, że mieszkańcowi Starego Kontynentu bardziej się nie spieszy. Jeżeli jednak  bardzo chce skrocić czas podróży może skorzystać z  oferty gałęzi transportu, w której nie wykorzystuje się naziemnej infrastruktury, a korzysta z korytarzy powietrznych. Technika opanowana w lotnictwie cywilnym pozwala samolotom przekraczać w przestworzach prędkość  dźwięku, ale z korzystania z jej osiągnięć (czyli m.in. samolotu Concorde) wszyscy się wycofali. Okazuje się, że nikomu nawet podczas podróży międzykontynentalnych się aż tak nie spieszy, aby płacić kilka razy więcej niż za przelot odrzutowcem poruszającym się z prędkością w granicach 600 – 900 km/h.

Zaletą starej kolei była nie tylko jej względnie wysoka prędkość jazdy pociągów, ale przede wszystkim relatywnie powszechna dostępność ekonomiczna. Niskie i stabilne ceny biletów kolejowych miały swoje uzasadnienie, gdy państwowa kolej (monopolista, ma się rozumieć), prowadziła kalkulację „kosztu średniego”. Cena biletu (pomijając zróżnicowanie na klasę wagonu, tj. 1, 2, a nawet 3, zwaną drewnianą) była zależna od odległości przejazdu, a zmiana kategorii pociągu (z osobowego na pośpieszny) wiązała się z dopłatą zależną od pokonywanej odległości. Wówczas nie miało znaczenia, czy 25 km podróży odbywało się na linii radomskiej, czy odrzańskiej. Kalkulację cen biletów prowadzono zgodnie z modelem „żelaznej płyty”. Skoro kolej była „jedna”, to i jej klienci byli „jednakowi”. Ten stary model, który ma podstawowe zalety i niewiele wad, właśnie ma trafić do muzeum.

Kolej już w latach 80. minionego wieku zaczęła tracić pasażerów. Należało przeciwdziałać temu zjawisku. Wówczas trwała era zachwytu (tam, na Zachodzie, nie tutaj, u nas) możliwościami marketingu. W ówczesnym RFN, na DB, wprowadzano „kolorowe taryfy”, aby zachęcić pasażerów do kupowania tańszych biletów na podróż pociągami kursującymi poza godzinami szczytu. Z biegiem lat w różnych krajach upowszechniała się praktyka stosowania promocyjnych cen biletów. Oceniając minione trzydzieści lat wydaje się, że inne czynniki decydowały o przywiązaniu pasażerów do kolei, niż agresywna polityka cenowa.

Tani bilet można kupić, jeśli rezerwacja i płatność zostanie wykonana z dużym wyprzedzeniem. Polityka oferowania niskich cen biletów, kupowanych z wyprzedzeniem kilku tygodni, a nawet kilku miesięcy, jest z powodzeniem stosowana od lat przez przewoźników lotniczych. Takie zasady upowszechnili  przewoźnicy niskokosztowi (tzw. low costs carrier), a w ich ślady poszły także największe towarzystwa lotnicze. W podobny sposób także przewoźnicy kolejowi zaczęli kusić swoich pasażerów.

„Bilet na jazdę Pendolino już od 49 złotych” – to nowy slogan, który ma przekonać podróżnych, że jeśli teraz (jesienią 2013 r.) kupią sobie bilet w pociągu na trasie Warszawa – Ciechanów na 18 grudnia 2014 r., tj. czwartek, odjeżdżającym z Warszawy Centralnej o 12:20, to zapłacą jedynie owe 49 złotych. Po pierwsze, pasażer musi wydać pieniądze już teraz. To zrozumiałe. Przecież PKP InterCity ma kłopoty ekonomiczne, są napięcia w przepływach finansowych, więc taka przedpłata się przyda. Po drugie, pasażer ma podjąć ryzyko, że właściwie zaplanował swoją podróż, bo ten bilet, wykupiony na kilkanaście miesięcy przed wejściem do wagonu, będzie ważny tylko i wyłącznie na ten pociąg. Jeśli podróżny zrezygnuje z jazdy, albo  spóźni się na pociąg, to przedpłata w pełnej wartości przepadnie. Trzeba jasno powiedzieć, że właśnie korzystając z tej zasady, niektóre towarzystwa lotnicze kalkulują istotną część swoich przychodów z tytułu „no show”, czyli od pasażerów, którzy kupili bilet, ale go nie wykorzystali, a nie mieli prawa do zwrotu pieniędzy przedpłaconych za bilet.

Po trzecie, cel marketingowy jest dość prosty. Stworzyć iluzję, że bilety są tanie (przecież jest oferta „tylko za 49 złotych”), aby pobierać od pasażerów kupujących bilet w ostatniej chwili, drastycznie wyższą kwotę. Może to być nawet 400 złotych za bilet z Warszawy do Gdańska, kupowany „w ostatniej chwili”.

To jest swoisty fenomen, że bilet kupowany w „last minute” jest w transporcie lotniczym najdroższy. Na płycie lotniska stoi już samolot, nie zostały sprzedane bilety na wszystkie miejsca, więc można by się spodziewać, ze kto się zgłosi w ostatniej chwili, będzie mógł kupić bilet po wyjątkowo atrakcyjnej, niskiej cenie. Przecież każda złotówka od tego pasażera zwiększy sumę wpływów przewoźnika, a koszty realizacji lotu pozostaną takie same (odliczając groszową wartość kilku łyków gratisowego soku, który zaproponuje stewardesa). Ale jest inaczej. Skoro przybyłeś na lotnisko, a wcześniej nie planowałeś podróży, to znaczy, że jesteś pod presją czasu. Musisz lecieć (bo szef zwołał naradę w centrali, bo wybranka serca zapłakała przez telefon, bo …). Więc towarzystwo lotnicze rozumie twoją potrzebę i … żąda wysokiej ceny za bilet. Jak musisz (lecieć), to zapłacisz (każdą cenę).

Zrezygnować z podróży samolotem trudno, bowiem zamiast kilkudziesięciu minut lotu z Warszawy do Berlina czeka kilkugodzinna podróż pociągiem (prawie całkowicie zmodernizowaną linią kolejową) lub samochodem (autostrada A2 już prawie gotowa, ale od czerwca 2012 r. przejezdna).

Ale jak to będzie z podróżą Pendolino? Jeśli bilety kupowane przed odjazdem mają kosztować kilkaset złotych, to będzie można się zastanowić, czy zamiast trzygodzinnej podróży koleją nie pojechać samochodem po budowanej obecnie S7. Czas podróży będzie podobny.  Zaletą może być dysponowanie własnym samochodem na miejscu. Kolei nie pomoże fakt, iż Warszawa na osi północ – południe będzie połączona drogą kategorii S (czyli drogą szybkiego ruchu), a nie kategorii A (czyli autostradą). Użytkownicy samochodów osobowych na drogach S nie ponoszą opłaty za użytkowanie infrastruktury, więc koszt ich przejazdu samochodem będzie standardowy. W gorszej sytuacji będą mieszkańcy Łodzi (którzy będą korzystać z płatnej A1), ale dla nich kolej w relacji północ – południe nie ma i nie będzie mieć żadnej atrakcyjnej oferty przez najbliższe dziesięciolecia.

Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Zobacz również:

Dyktat imperium

Warte uwagi

Dyktat imperium

Wojciech Paprocki 04 maja 2013

Ekologiczność kolei to mit

Prawo i polityka

Ekologiczność kolei to mit

jm, Rynek Kolejowy 14 maja 2013

Biedni Amerykanie

Warte uwagi

Biedni Amerykanie

Wojciech Paprocki 29 czerwca 2013

Ład i nieład

Warte uwagi

Ład i nieład

Wojciech Paprocki 11 listopada 2013

Paprocki: Likwidacja resortu transportu to krótkowzroczna decyzja

Kadry

Paprocki: Likwidacja resortu transportu to krótkowzroczna decyzja

Agencja Informacyjna Newseria 22 listopada 2013

Zobacz również:

Dyktat imperium

Warte uwagi

Dyktat imperium

Wojciech Paprocki 04 maja 2013

Ekologiczność kolei to mit

Prawo i polityka

Ekologiczność kolei to mit

jm, Rynek Kolejowy 14 maja 2013

Biedni Amerykanie

Warte uwagi

Biedni Amerykanie

Wojciech Paprocki 29 czerwca 2013

Ład i nieład

Warte uwagi

Ład i nieład

Wojciech Paprocki 11 listopada 2013

Paprocki: Likwidacja resortu transportu to krótkowzroczna decyzja

Kadry

Paprocki: Likwidacja resortu transportu to krótkowzroczna decyzja

Agencja Informacyjna Newseria 22 listopada 2013

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Transport Publiczny
Rynek Lotniczy
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5