Sytuacje, w których pasażerowie bez biletu na Pendolino mogą być wpuszczani na pokład EIP, będą się jednak zdarzać – np. w przypadku spóźnień. Władze przewoźnika deklarują „elastyczne reagowanie” w takich sytuacjach.
Każdy, kto jechał Pendolino, doskonale wie, że na każdej stacji kilkukrotnie powtarzany jest komunikat, iż pasażer EIP musi posiadać bilet na pociąg tej kategorii, bo w przeciwnym razie będzie karany mandatem 650 zł. Komunikat ten jest ściśle związany z zakazem sprzedaży biletów na pokładzie EIP. Przed rozpoczęciem kursowania Pendolino, władze PKP IC zapowiadały, że nie będzie pobłażania wobec osób bez biletu – choć później zrobiły odstępstwo i wprowadziły możliwość zakupu biletów na pokładzie przez osoby niepełnosprawne.
Co by było, gdyby…
Ale… Na początku stycznia dywagowaliśmy, co się stanie, jeśli np. Pendolino się popsuje i pojawi się konieczność zabrania podróżnych następnym Pendolino, a liczba pasażerów tych pociągów przekroczy 402, czyli liczbę miejsc siedzących w jednym EIP. Zastanawialiśmy się, czy PKP IC złamie wówczas własne przepisy, zezwalając jednak na zabranie pasażerów na stojąco, czy też zostawi podróżnych w zepsutym pociągu. Okazuje się, że nie dokładnie taka, ale podobna sytuacja miała ostatnio miejsce…
Jak poinformował nas jeden z Czytelników, pod koniec ubiegłego tygodnia miał jechać pociągiem EIC „Stanisław Wysocki” z Katowic do Gdyni („Wysocki” to jeden z tych EIC, które tymczasowo zastępują Pendolino). Z powodu awarii pociąg nie wyjechał ze stacji początkowej. Obsługa pociągu poinformowała podróżnych, że jeśli ktoś zamierza jechać do Trójmiasta, to z Katowic do Warszawy powinien pojechać jadącym godzinę później pociągiem EIC „Ondraszek”, a następnie w stolicy przesiąść się do pociągu odjeżdżającego o godz. 10.36 z Warszawy Centralnej do Gdyni. Sednem sprawy jest jednak to, że ten ostatni pociąg to Pendolino.
Jak pokazała praktyka, nie było żadnego problemu, żeby nim pojechać. Załoga pociągu EIP podczas wsiadania na Centralnym poinformowała spóźnionych podróżnych, że z przodu pociągu jest dużo wolnych miejsc i trzeba się tam udać. – Nikt nam miejscówek nie wydał. Biletu na „Wysockiego” konduktor nawet nie zeskanował – relacjonuje Czytelnik „RK”.
„W sytuacjach niestandardowych korzystamy z niestandardowych rozwiązań”
Co na to wszystko PKP Intercity? – W sytuacjach niestandardowych korzystamy z niestandardowych rozwiązań. W tym konkretnym przypadku mieliśmy awarię lokomotywy i wynikającą z niej konieczność przewiezienia pasażerów. Skorzystaliśmy z najefektywniejszego w tej sytuacji rozwiązania, jakim było udostępnienie innego naszego pociągu jadącego na tej trasie. Dzięki temu pasażerowie pociągu EIC do Warszawy dotarli z mniejszym opóźnieniem – mówi Beata Czemerajda z biura prasowego PKP IC.
Czy jednak przewoźnik ma wypracowane procedury działania w takich sytuacjach? Czy możliwe jest w analogicznej sytuacji przejście pasażerów np. z TLK do EIP? No i co by się stało, gdyby łączna liczba pasażerów w pociągu do Gdyni przekroczyła 402?
– Mamy wypracowane procedury, które mówią: jak jest sytuacja awaryjna, to przeglądamy dostępne możliwości, wybieramy najefektywniejszą opcję i ją wdrażamy. To w praktyce oznacza, że sprawdzamy frekwencję w pociągu oczekującym oraz w pociągu jadącym w danym kierunku. Jest szkielet działania, ale każda sytuacja jest inna, wyjątkowa i na bieżąco poodejmujemy najlepsze dla naszych pasażerów działania – dodaje Czemerajda.