Wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit zapowiedział na początku listopada budowę kolejnego, dużego fragmentu drogi ekspresowej S11 pomiędzy Szczecinkiem a Koszalinem. Plany rozwoju istniejącej infrastruktury kolejowej, będącej alternatywą dla powstającej S11, są skromne. Czy za kilka lat kolej przegra wyścig z Wielkopolski nad morze?
Wiceminister Jerzy Szmit podpisał decyzję o kontynuacji prac przygotowawczych do budowy drogi ekspresowej S11 na odcinku Koszalin – Bobolice. Budowa drogi S11 na odcinku od węzła Koszalin Zachód do węzła Bobolice o długości 47,7 km została wpisana do Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014 – 2023 (z perspektywą do 2025 r.). Wartość kosztorysowa inwestycji to 1,2 mld zł. Ogłoszenie przetargu jest planowane na 2018 rok, a budowa powinna rozpocząć się w 2020 r. Więcej na ten temat można przeczytać na portalu
rynek-infrastruktury.
Dzięki temu warunki dojazdu autem z południa Polski i – zwłaszcza – z Wielkopolski nad Bałtyk poprawią się dość znacznie. Szacuje się, że podróż z Poznania do obleganego w sezonie Kołobrzegu, dzięki budowie drogi, skróci się o kolejnych 15 do 20 minut. Cały odcinek, respektując przepisy ruchu drogowego, będzie do przejechania w 3 godziny i 40 minut. Oczywiście, jeśli ze względu na poprawę warunków przejazdu, nie zakorkują się drogi wjazdowe do kurortu…
Kolej coraz wolniej
Tymczasem czas przejazdu pociągów na odcinku Poznań – Kołobrzeg wzrasta. Od rozkładu jazdy 2016/2017 pociągi osobowe (regio) kursujące między nadmorskim miastem a Poznaniem pokonają ten odcinek w prawie 5 godzin lub nawet więcej, natomiast pociągi TLK w czasie o 4,10 do 4,40. To i tak niezły wynik zważywszy na stan infrastruktury na odcinku, ale nie należy się łudzić, że bez inwestycji w nią pozostanie on taki sam.
Na całym 266 kilometrowym ciągu komunikacyjnym Poznań – Kołobrzeg najszybszym odcinkiem jest ten pomiędzy Szczecinkiem a Piłą, gdzie pociągiem pojedziemy z prędkością 100 km/h. Jednak nawet on nie jest wolny od miejscowych ograniczeń (do 80 km/h w pobliżu Lotynia). Bardzo zły jest stan infrastruktury pomiędzy Poznaniem a Piłą oraz między Szczecinkiem a Białogardem. Ten pierwszy odcinek zostanie w najbliższych latach zmodernizowany dzięki pieniądzom z RPO województwa wielkopolskiego, jednak jego modernizacja nie przyniesie dobudowy drugiego toru, a jedynie polepszenie parametrów toru (przywrócenie możliwości jazdy z prędkością 120 km/h) i zabudowę nowych urządzeń srk. PLK informuje, że dzięki temu, w stosunku do stanu obecnego, najszybsze pociągi między Piłą a Poznaniem pojadą szybciej o 40 minut. Należy jednak pamiętać, że obecnie na dużej części szlaku jeździ się tu z prędkością 60/70 km/h.
Fatalnie między Szczecinkiem a Białogardem
Niestety, fatalnie wygląda też odcinek Szczecinek – Białogard, równoległy do zaplanowanego do realizacji fragmentu S11. Jej stan systematycznie się pogarsza, co doprowadziło obecnie do spadku prędkości szlakowej do 70 km/h na ponad 1/3 odcinka (pozostałe fragmenty na 90 km/h, co tez nie oszałamia) między Szczecinkiem a Białogardem. Co gorsza, rewitalizacji tego odcinka na razie nie będzie. A kursują tędy także dalekobieżne pociągi kursujące do i ze Słupska (w sezonie do Ustki) i Koszalina.
– W 2017 r. zaplanowane są do wykonania na linii 404 roboty remontowe, których celem będzie utrzymanie istniejących parametrów eksploatacyjnych – mówi Zbigniew Wolny, z biura prasowego PKP PLK. – Na około 10 km wykonana zostanie regulacja toru wraz z uzupełnieniem tłucznia. Na około 2 km na nowe wymienione zostaną szyny. W ramach prac remontowych wymienionych będzie także 1500 podkładów a w miejscowości Karlino (to już odcinek Białogard – Kołobrzeg – dop.red.) wykonana zostanie kompleksowa naprawa nawierzchni drogowej i torowej przejazdu kolejowo – drogowego – wyjaśnia rzecznik.
Rewitalizacja odłożona w czasiePKP PLK informuje ponadto dość mgliście, że linia kolejowa nr 404 Szczecinek - Kołobrzeg planowana jest do rewitalizacji w następnej perspektywie finansowej. Wiadomo jednak, że kurek z pieniędzmi UE na inwestycje kolejowe mocno przymknie się po 2020 roku, zarządca mówi więc raczej o pracach zaplanowanych do wykonania ze swoich własnych środków, które będą ograniczone. Po zakończeniu modernizacji odcinka między Piłą a Poznaniem (po 2020 roku), która przyniesie znaczne ograniczenia w ruchu w czasie jej trwania, pociągiem pomiędzy stolicą Wielkopolski a Kołobrzegiem pojedziemy w najlepszym wypadku około 3,30 minut ale odnosić się to będzie do zaledwie kilku połączeń TLK lub IC. Pociągi międzyregionalne w standardzie regio, a takich tu najwięcej, zyskają na czasie zaledwie kilkanaście minut. W związku z tym obawiamy się niestety, że realna jest ,że kolej zacznie tu tracić pasażerów, tym bardziej, że plany budowy czteropasmowej S11 nabierają konkretnych barw także na innych niż pomorski odcinkach.